Tagi

Francja (1) Indonezja (30) Kambodża (3) Malezja (11) Tajlandia (6)

25 Mar 2012

ł UBUD

Jakże pięknie określać Ubud mianem folklorystycznej stolicy Bali, gdzie spotkać można kwintesencję tradycji i kultury balijskiej. Jakże wspaniale wyruszać tam na wycieczki by lepiej poznać obyczaje wyspy.
Na ten pomysł wpadła 10 lat temu Elizabeth Gilbert, która w Ubudzie spędziła kilka miesięcy w objęciach brazylijskiego kochanka, a potem opisała swój indonezyjsko-latynoski romans w książce Jedz, Módl się, Kochaj. Jej śladem ruszyły tłumy kobiet z całego świata, pewnie bardziej w nadzieji na poznanie jakiegos gorącego mężczyzny z Ameryki Południowej, niżeli zgłębienie tajników balijskiej kultury i rozmowy z bezzębnym Ketutem.
I my postanowiłyśmy w końcu odwiedzić Ubud by na własnej skórze doświadczyć magii tego miejsca. Niestety, na podobny pomysł wpadły też tysiące innych turystów. Ponieważ nasza wizyta w Ubudzie wypadła tuż po święcie Nyepi, wyspa wciąż budziła się do życia po zabawie w chowanego z duchami. Po długich staraniach dopiero wczesnym popołudniem udało nam się znaleźć wypożyczalnię, która udostępniła nam auto. Do tego dochodzi szalony ruch uliczny plus moje nieumiejętne GPSowanie i na miejsce docieramy dopiero popołudniu (mimo, że droga nie powinna zająć dłużej niż 2 godziny).
Na próżno szukać tu małej uroczej mieściny, Ubud po brzegi wypełniony jest spacerującymi turystami, sprzedawcami, naganiaczami. Wzdłuż ulic rozciągają się eleganckie restauracje, galerie, sklepy z biżuterią, resorty, spa...W ucieczce przed zgiełkiem docieramy do Monkey Forest, jednej z największych atrakcji miasteczka. Jak widać małp nigdy dosyć, tutejsze gwiazdorzą bardziej niż wszystkie, które dotąd spotkałyśmy. Spacer po parku nadzoruje więc kilku pracowników, którzy w razie potrzeby odganiają niesforne zwierzaki bambusowymi kijkami lub... strzałami z procy. Najwazniejszymi obiektami sakralnymi na terenie małpiego lasu są : Pura Dalem (Świątynia Śmierci), Holy Bathing Temple i Pura Prajapati (Świątynia pogrzebów i kremacji), obecnosć małp w parku, według wierzeń Balijczyków, ma odpędzać złe duchy.
Zaczyna się ściemniać i wiemy już, że przez zbyt późną porę nie doswiadczymy już żadnych innych rozrywek. Miejscowość słynie z pięknych tarasów ryżowych, ale jest już ciemno i czas wracać do domu. Mistrzyniami organizacji nie jesteśmy, udowadniamy to po raz kolejny. Nie przejmujemy się tym za bardzo, byłysmy i zobaczyłyśmy, na ryż też przyjdzie czas. Wiemy, że to nie ostatnia wizyta na Bali. Kasia wskakuje do samochodu i nakazuje wieźć się szybko do domu. Prędziutko!!! mówi.
No tak, liznęli troche folkloru, krok od Ubudu, a teraz do klubuuuuu, Łubudubu.
















No comments:

Post a Comment