Tagi

Francja (1) Indonezja (30) Kambodża (3) Malezja (11) Tajlandia (6)

10 Oct 2011

Komu w drogę


Zaledwie kilka dni dzieli nas od powrotu na nasze azjatyckie podwórko, ale zanim to nastąpi musimy pozbierać wszystkie zabawki i przebyć kilkaset kilometrów po naszym starym, poczciwym kontynencie.
W niedziele rano kobieta z żółta kartką zaczepia podróżnych na dworcu głównym w Berlinie i tym sposobem dzięki dobrodziejstwu grupowego biletu udaje nam się dotrzeć do Essen za drobne kieszonkowe. Nasza zacna gromadka nie opuszcza nas nawet na chwilę, inżynier Franz spod bawarskich gór rzuca dowcipami niczym wprawiony komik, berlińczyk Paul opowiada o wspaniałosciach polskiego przemysłu alkoholowego, nieśmiała Carol przysłuchuje się chichocząc. Przed dotarciem na miejsce bylismy już wielką polsko-niemiecką rodziną. Na mecie serdecznościom nie było końca.






Paryz. Kierunek: miłosć!


Juz w Essen okazało sie, że żabi skok dzieli nas od holenderskich rozkoszy, wiec nasz serdeczny przyjaciel zorganizował nam spontaniczną przejażdżkę za niemiecką granicę.
Ileż wrażen spotkało nas tego wieczoru! Leniwe chwile w zadymionym coffe shopie, potem noc pełna hulanek pod polską strzechą w Oberhausen. Kasia śpiewa, Jaca łowi ryby z akwarium, całe zycie z wariatami!
O świcie ruszamy do Paryża. Mimo, że Waren, nasz koleżka z mitfahrtgelegenheit wygląda jakby odebrał prawo jazdy dzień wcześniej, zmęczenie nie daje nam czuwać i zasypiamy jak dzieciaki. Przerywamy drzemkę w Brukseli by spod zaspanych powiek rzucić okiem na miasto. Serce rośnie gdy polską prezydencję w UE ogłaszają wszystkie billboardy.


Paryż, Paryż, wspaniały Paryż, ileż pozostało z obrazków, które zachowałyśmy w pamięci po poprzednich wizytach? Wysiadając na Porte de la Chapelle z trudem udaje nam się wypatrzyć w tłumie białego człowieka. Z Paryżewa pełnego wdzięku pozostały ulice pełne śmieci i chaosu. Długi spacer wzdłuż Sekwany wynagrodził nam wszystkie trudy podróży i napewno nie przyniósł rozczarowania. Można zamknąć się na zmienne nastroje tego miasta, ale nie sposób przymknąć oczy na jego nieprzemijające piekno.
Po patetycznym Au Revoir na Polach Marsowych wyruszamy pospiesznie na lotnisko, Orly jest niemal puste, w holu spotykamy więcej ochroniarzy niż podróżnych. Trafia nam się piękna miejscówka, w zacisznym kącie, gdzie przywiązane do naszych dobrodziejstw wepchnietych w plecaki, przesypiamy kilka godzin. Nie wiem czy to zmęczenie czy ekscytacja ale tej nocy śnia mi się różne wariactwa. Przedsmak kilku miesiecy przygody i wolnosci.
Do widzenia Europo!
Dzien dobry Azjo!


PS. Jacuś dziękujemy!:*










W Paryżu nawet studzienki sa glamour



No comments:

Post a Comment