Tagi

Francja (1) Indonezja (30) Kambodża (3) Malezja (11) Tajlandia (6)

6 Nov 2011

Nazad!!!

Bylo wiele powodów, dla których zatrzymałyśmy autobus. By ominąć emocjonalny ekshibicjonizm, napisze tylko, że jeśli czeka sie na coś tak dlugo, i jest się już bardzo bardzo blisko, ciezko po prostu odpuścić. Jeśli do tego ma się szalonego przyjaciela, który Cię kocha i wie, co jest dla Ciebie ważne (choć niekoniecznie dobre!) wówczas mozna podbić świat.
Dworzec w Bukittingi odpoczywał po ciężkim, męczącym dniu, większość autobusów juz odjechala. Gdy dotarłyśmy na wskazany na bilecie plac, naszym oczom ukazał się pokryty rdzą, zionący resztkami mocy pojazd. Pęknięta przednia szyba przypominała kryształowa pajęczynę, załataną w wielu miejscach szarą taśmą klejącą.Zanim jeszcze naszły nas wątpliwości, kierowca i jego mały pomagier wrzucili juz nasze placaki i popchneli ku wejściu.
Naszę uwagę musiałyśmy podzielić między poczucie smutku, że wyjeżdżamy stąd w takich okolicznościach, że nasz plan tak bardzo zawiódł, a modlitwy o to by autobus nie spadł w ktorąś z przepaści, sunąc po zabłoconej drodze. Potem mysli nasze zagluszyla głośna muzyka rodem z manieczek,a ręce zajeła walka z przebiegającymi po fotelach karaluchami. Więc suniemy tym wesołym autobusem po bezdrożach Sumatry, w chmurach dymu papierosowego, tak wielkich, ze w pewnym momencie z trudem widzę Kasię. Między bum bum bum wydobywajacego się z głośników wkrada się w moje myśli Bali Bali Bali, a raczej pewien kangurzy powód, dla którego miałyśmy się tam pojawić. Bum Bum Bali Bum Bali Bali Bum.
Patrzę na Kasię i wiem, że nie mogę pojechać kilometra dalej.Zawracajmy!-mówię. Kasia patrzy na mnie i wie, że nie może pozwolic mi pojechać metra dalej. Zawracajmy!-odpowiada.
Przyjaciel to ktoś kto nie wytknie Ci głupstwa, ale złapie Twoją dłoń i popełni je z Tobą.
Chwilę później studiuje mapę trasy autobusu w poszukiwaniu najbliższego lotniska a Kasia próbuje wytłumaczyć kierowcy by zatrzymał autobus. Gdy jej starania nie przynoszą skutku, wstaję i próbując przekrzyczeć muzykę, pytam: Czy ktoś tutaj mówi po angielsku? Widzę wlepione w nas 30 kilka par oczu, równie zdezorientowanych co rozbawionych. Komiczne Bule.
Na ratunek przychodzi nam nasz znajomy z Bukittingi, którego budzimy telefonem o 2 w nocy prosząc by wytłumaczył kierowcy powód całego zamieszania.
Udaje się. Godzinę później zamykają się za nami drzwi i autobus odjeżdża. Jesteśmy GDZIEŚ, skąd mamy wziąć JAKIŚ środek transportu by dostać się DOKĄDŚ. Okoliczny parkingowy lituje się nad nami i na czas oczekiwania przyjmuje nas do swojej kanciapy, i kolejne kilkadziesiąt minut spędzamy ogladając film o tajskim boksie.
Mały minivan, do którego znowu zostajemy wtrącone prawie siłą ma nas zawieźć do PEKAN BARU. A więc jesteśmy w domu, jedziemy do Pekan baru, jedziemy na lotnisko. Gdy misja wydaje się być prawie kompletna, kierowca zatrzymuje się przy małej przydrożnej knajpce, pośrodku niczego.Pekan baru?-pytamy. Kiwa potwierdzająco głową i odjeżdża.
Rozglądamy się dookoła, jest środek nocy, głucho i ciemno, nie ma lotniska, nie ma nawet niczego co wskazywaloby, że jesteśmy blisko jakiegos miasta. Dostrzegmy trzech mezczyzn siedzacych w restauracji, to nasza jedyna szansa na jakies informacje. I tu przychodzi czas na nasze poliglotyczne zdolności. Kasia dzierżąc w dłoni przewodnik próbuje swoich sił w indonezyjskim, a ja rozkładając ręce na kształt skrzydeł, symuluje samolot, okrążając ja z każdej strony i powtarzajac: Siuuuu,you know airport, shuuuuuu!
Chyba spokojnie możemy przeskoczyć na poziom pre-intermediate, bo za kilka minut siedzimy już w taksówce. Jesteśmy tuż, tuż.
Gdy docieramy na miejsce lotnisko jest jeszcze zamkniete. Rozkladamy naszą kolorową matę w jednym z ciemnych kątów, tradycyjnie przywiązujemy się do plecaków i ucinamy sobie drzemkę. Zegarki budzą nas punktulanie o 6.00. Zanim jeszcze pracownik biura linii lotniczych włącza komputer, już stoję przy biurku i podając mu paszporty mówię: Poproszę dwa bilety na Bali!Na kiedy?- patrzy na mnie zaskoczony. Na teraz prosze Pana, jak najszybciej!




No comments:

Post a Comment